Odcinek 84,

w którym widzimy coś czego może nie być.
Fragment inskrypcji Kartira.
Opublikowany 08-01-2023 przez andrzej

Kojarzycie nagranie “buzię widzę w tym tęczu”? Jeśli nie to warto nadrobić. Jeśli tak to pamiętacie pewnie, że obok głosu zapewniającego, że w “tęczu” jest buzia, pojawił się też drugi, mówiący “ja nie widzę”. Można by stwierdzić, że jest to idealne podsumowanie nie tylko wszystkich sporów o istnienie nadprzyrodzonego, ale także tych, które dotyczą interpretacji źródeł i różnych wersji tego jak mogła wyglądać przeszłość i na tym zakończyć. My jednak nie zakończymy tylko będziemy szukać tej buzi, którą w naszym przypadku będzie hipotetyczna herezja tzw. zurwanizmu, która miała jakoby funkcjonować w ramach sasanidzkiego zoroastryzmu. “Hipotetyczna“, “jakoby” i “tak zwana” nie są tutaj użyte przypadkowo. Istnienie tej rzekomej herezji stało się bowiem w pewnym momencie przedmiotem ożywionej dyskusji i sporów.

Jeśli czytaliście kiedykolwiek cokolwiek o religii starożytnego Iranu to po prostu musieliście trafić na panią profesor Mary Boyce, szeroko uważaną za jeden z największych autorytetów w tej dziedzinie. W jednej ze swoich prac opisuje ona zurwanizm jako monistyczną wersję zoroastryzmu. W dużym skrócie, jakby ktoś nie wiedział, zoroastryzm powszechnie opisuje się jako tradycję dualistyczną, rysującą konflikt sił dobra i zła. Dobro uosabiał Ahura Mazda*, a zło Aryman. Zurwanizm miał być monistyczny w tym sensie, że wskazywał, że wymienione wyżej siły dobra i zła są tak naprawdę fragmentami wspólnej całości. Zoroastryjski mit kosmogoniczny (opisujący pochodzenie wszechświata) w wersji zurwanistycznej miał bowiem podawać, że Mazda i Aryman powstali za przyczyną boga czasu Zurwana.

Boyce i inni podają, że sekta wypłynęła w czasach ostatnich Achemenidów (IV wiek p.n.e). Zmarginalizować miał ją macedoński podbój Iranu, a odzyskanie pozycji w III wieku n.e zawdzięcza Sasanidom. Dynastia ta kreowała się na kontynuatorów Achemenidów jako prawdziwie perskich władców, w opozycji do zhellenizowanych, partyjskich Arsacydów**. Bunt potomków Sasana wymierzony przeciwko potomkom Arsakesa, który doprowadził w końcu do obalenia tych drugich, był usprawiedliwiony właśnie w ten sposób - oto po wiekach upokorzeń przez obcych władców prawdziwa Persja wraca do gry i staje na czele irańskiego imperium. Sasanidzi, jako dziedzice Achemenidów, mieli również wyznawać zurwanizm i umożliwić sekcie zdominowanie ortodoksyjnej wersji zoroastryzmu wyznawanej przez większość swoich poddanych.

Miało to nie wywołać masowego sprzeciwu gdyż sekta czciła przecież Ahura Mazdę. A że dorabiała mu ojca, który jako mógł być rozumiany jako ważniejszy? Panie, kto by się tam orientował w zawiłościach wysokiej teologii! Dodajmy też, że irański mazdaizm (to jest - zbiór różnych tradycji, których cechą wspólną był kult Mazdy) był mocno nastawiony na poprawność wykonywanych rytuałów a niekoniecznie na doktrynę. Partowie mogli mieć swoje, nieco inne wierzenia, Sogdyjczycy swoje a Persowie swoje i w większości przypadków nikomu to nie przeszkadzało. Wszak każdy czcił Mazdę więc był mazdaistą i odwoływał się do Zoroastra więc był zoroastrianinem (to, że nie do końca każdy, a w niektórych przypadkach możliwe, że nawet mało kto, to temat na zupełnie inny, odrębny odcinek).

Ponadto oddawanie czci Zurwanowi nie było czymś nowym, jakąś sasanidzką inwencją. Bóg ten występował w Jasnach, zbiorze zoroastryjskich tekstów z których część uważa się za najstarsze dzieła piśmiennictwa zoroastryjskiego zachowane do dziś. Skoro wszystko się zgadza i popierają to autorytety to w czym problem? Ano w tym, że uważna lektura źródeł na podstawie, których tworzy się teorię o istnieniu sekty zurwanickiej prowadzi do poważnego zgrzytu. Otóż wszystkie teksty z okresu sasanidzkiego, które podają, że Aryman i Mazda pochodzą od Zurwana są źródłami obcymi. Pisali o tym chrześcijańscy pisarze. Później, w okresie panowania arabskiego, dołączyli do nich muzułmańscy autorzy. Zoroastryjskie źródła milczą o czymś co dałoby się łatwo zidentyfikować jako zurwanizm.

Jak to wyjaśnić? Może tekstów zoroastryjskich jest mało i te, które traktowały akurat o tej herezji nie zachowały się do naszych czasów? Tak się składa, że okres rządów Sasanidów jest jednym z najlepiej udokumentowanych jeśli chodzi o religijną historię przedislamskiego Iranu***. To może inaczej - o zurwanizmie wspomina jeden tekst, którego autor po prostu się pomylił, a inni nieirańscy autorzy piszący o Iranie bezmyślnie powielali nieprawdziwą informację? Tutaj też pudło. Tych tekstów jest sporo, a z analizy językowej wynika, że przynajmniej jakaś część z nich powstała niezależnie od siebie. Co więcej - wiemy, że część niezoroastryjskich autorów żyła pod sasanidzkim panowaniem albo, w przypadku muzułmańskich pisarzy, sama była irańskiego pochodzenia i miała jakieś pojęcie o rdzennej tradycji religijnej.

To może brak wzmianek w źródłach zoroastryjskich nie jest przypadkiem tylko zagrywką tej teologicznej partii, która ostatecznie wygrała spór i postanowiła wymazać konkurencję z kart historii? Mało prawdopodobne, bo generalnie jest raczej tak, że zwycięzcy wręcz obnoszą się triumfem, często prezentowanym jako obrona wiernych przed diabelskimi zapędami wykoślawienia tej właściwej wersji zbawiennej doktryny. A może naszą ocenę sytuacji zaburza patrzenie na to zagadnienie przez pryzmat swojej kultury? Chrześcijańscy trynitaryści nie tylko nie wymazali takiego na przykład Ariusza z kart historii, ale wręcz używali go do zwalczania późniejszych adwersarzy, przypisując im rzekomy arianizm niezależnie od tego jakie rzeczywiście mieli poglądy. Czy to z automatu oznacza jednak, że Irańczycy zrobiliby to samo?

Oczywiście nie, ale nie musimy zgadywać. Jak już wspominałem okres sasanidzki jest dobrze udokumentowany i mamy na przykład inskrypcje magów (zoroastryjskich kapłanów), którzy wręcz chwalą się, że zrobili kuku wyznającym nie taką wiarę jak trzeba. Innowiercom (np. chrześcijanom) ale także “heretykom” (np. mazdakitom). Nikt nie chwali się walką z zurwanitami. Nie mamy też świadectwa polemik z tymi rzekomo istniejącymi heretykami. Nie wspomina o nich “Denkard” (kompilacja tekstów zoroastryjskich), którego III księga (stanowiąca około 50% tekstu całej kompilacji) zawiera krytykę poglądów odrzucanych przez główny nurt. Zurwanizmu nie znajdziemy też w “Traktacie dla rozwiania wątpliwości”, którego zoroastryjski autor wyjaśnia czytelnikom czemu to właśnie ich religia jest tą jedyną prawdziwą a inne nie.

Można się przyczepić i zauważyć, że “Denkard” nie wymienia wszystkich oponentów “dobrej religii” z nazwy, ale przecież krytykuje pogląd, że Mazda i Aryman to bracia, co brzmi jak zurwanickie nauczanie. To jednak nie jest rozstrzygające ponieważ pogląd o wspólnym pochodzeniu dobra i zła nie musiał być ograniczony do tej hipotetycznej herezji. No i mocno dziwny jest fakt, że sekta, która rzekomo dominuje dwór królewski, doczekała się jednej wzmianki w “Denkardzie”. Dziwne jest również to, że przy wzmiankach o bogu Zurwanie w tekstach zoroastryjskich (a pojawia się on co najmniej kilkukrotnie), nie mamy żadnego ostrzeżenia o grupach/ poglądach, które wykoślawiają jego rolę. Dodawanie takich zastrzeżeń było dość standardową praktyką u polemistów religijnych, niezależnie od wyznawanej religii.

To może wyjaśnieniem braku krytyki jest rzekoma dominacja zurwanizmu na dworze perskich szachów? Może ortodoksyjni magowie prywatnie kręcili nosem, ale bali się królewskiego patronatu? Brzmi dość przekonująco, zwłaszcza w kontekście tego, że Sasanidom zdarzały się nieraz ostre prześladowania religii, które im podpadły. Ta teoria ma jednak ten problem, że irański ruch religijny znany jako mazdakizm miał poparcie władzy a jednak zoroastryjscy kapłani za bardzo się nie czaili i pisali krytykujące go teksty. Ponadto Sasanidzi przecież w końcu stracili władzę. Nowi panowie, Arabowie, nie mieli zaś żadnego interesu w cenzurze dyskusji między niewiernymi. Tymczasem z okresu muzułmańskiego też nie mamy krytyki zurwanickiej herezji. Tak jakby zniknęła błyskawicznie, razem z domem panującym.

To może innowiercy nie mieli pojęcia o czym piszą? Który innowierca orientuje się w irańskim szyizmie? No, na przykład taki, który żyje w Iranie. Autorzy manichejscy znali irańskie tradycje, bo przecież żyli pod irańskim panowaniem. Swojego Ojca Prawdy (głowa manichejskiego panteonu) określali w tekstach imieniem głównego bóstwa danego regionu. Wersja perska używa Zurwana, czego nie robią niektóre inne wersje irańskie np. partyjska. Jeśli byłby on poślednim bóstwem to czemu zdecydowano się na użycie tego imienia zamiast odwołać się do Mazdy? Irańskie teksty manichejczyków aż ociekają nawiązaniami do pojęć i symboli zapożyczonych z zoroastryzmu, sam Mani przedstawia się jako następca Zoroastra. Przyznacie, że to wszystko sprawia, że mamy dość ciekawą i trudną do wyjaśnienia zagwozdkę.

Część historyków jest zdania, że rzekoma herezja zurwanizmu to wymysł. Zacznijmy od tego, że herezja i ortodoksja nie są twardymi pojęciami - to arbitralne oceny, które zależą od osoby, miejsca i czasu. W historii chrześcijaństwa mieliśmy np. czas gdy cesarze skłaniali się ku subordynacjonizmowi i późniejszy triumfator, trynitaryzm, był na cenzurowanym. Ponadto - w wielu tradycjach religijnych definicja doktryny nie zaszła zbyt daleko i nie pojawiła się żadna instytucja, która byłaby w stanie narzucić się jako mająca wyłączność na jej definiowanie i nauczanie. Żeby jakiś pogląd był heretycki, musi istnieć grupa, która go za takowy uznaje. Są tradycje pluralistyczne. Wyznawcy, choć nie zgadzają się co do szczegółów, to uważają, że więcej ich łączy niż dzieli - i ten fakt czyni ich członkami jednej grupy, mimo pewnych różnic.

Zdaniem historyków takich jak Shaul Shaked, dokładnie tak było w przypadku zurwanizmu. Jego teoria brzmi mniej więcej tak - w źródłach zoroastryjskich widać rozważania nad konceptem Wiecznego/ Nieskończonego Czasu, który miał istnieć przed wszystkim. Tenże Czas był, jako się rzekło, konceptem (przynajmniej na początku) a nie osobowym bóstwem. Dobrym przykładem takich rozważań są teksty znane jako Ulema-i Islam, w których zoroastrianin odpowiada na pytania dotyczące swojej wiary. Tekst ma dwie wersje i ta druga idzie mniej więcej tak:

[...] wszystkie rzeczy, poza Czasem, zostały stworzone i Czas jest stwórcą. Czas nie ma granic [...] zawsze istniał i zawsze będzie istnieć [...] Mazda powstał z połączenia wody i ognia [...] cokolwiek Mazda czyni, czyni z pomocą Czasu [...] Powiedzieliśmy na początku, że zarówno Mazda jak i Aryman powstali z Czasu [...]

W tekście Czas jest przedstawiony jako neutralny i obojętny byt z którego wyłaniają się rzeczy, dające początek innym rzeczom i osobom. Nic nie wskazuje na to żeby Czas był istotą z wolą i świadomością. Ma to niewiele wspólnego z monoteizmem abrahamicznym w którym jedyny bóg jest osobowym bytem ze swoimi planami, żywo zainteresowanym i interweniującym w stworzony świat. Zdaniem Shakeda w czasach Sasanidów część zoroastrian poszła dalej w tych spekulacjach i zaczęła utożsamiać abstrakcyjny Wieczny Czas z osobowym bogiem, Zurwanem. Stąd właśnie wzięła się ta wersja mitu kosmogonicznego którą opisywałem na początku. To jednak nie znaczy, że jej zwolennicy tworzyli jakiś odrębny, zdefiniowany ruch, który postrzegali jako inną wersją zoroastryzmu, z własną hierarchią i nauczaniem.

Teoria ta tłumaczy wątpliwości o których wspominałem wcześniej. Teksty autorów niezoroastryjskich wspominają o wersji mitu o początku z Zurwanem w roli głównej, bo była to jedna z wersji funkcjonujących w tamtych czasach i z nią się zetknęli. Ich własna, chrześcijańska tradycja, była daleko mniej otwarta na funkcjonowanie różnych poglądów teologicznych. Stąd mogli uznać, że u zoroastrian będzie analogicznie i skoro są różne poglądyreligijne, to wyznające je grupy są ze sobą w konflikcie i rywalizują. Tłumaczy to też milczenie źródeł zoroastryjskich na temat “herezji” - jej po prostu nie było w takich formach jak w chrześcijaństwie czy później w islamie. Nie istniało odrębne wyznanie czy ruch - ot część wierzyła w wersję A, część w wersję B a inni w wersję C. Każda z nich była dopuszczalna.

Zachodni badacze, niejako przejęli poglądy swoich, również wychowanych w tradycjach abrahamicznych, poprzedników. Skoro były różne zdania na temat natury Jezusa i kontrowersje chrystologiczne, w których różne partie zwalczały się (czasem krwawo) to przecież w Iranie powinno być coś podobnego. No, patrzcie co magowie zrobili mazdakitom za inne poglądy. Przekonania na pochodzenie sił dobra i zła musiały budzić olbrzymie spory, przecież to fundamentalna kwestia w dualistycznej religii! Problem w tym, że mimo że nie wszystkie wierzenia były dopuszczalne, to nie mamy w źródłach potwierdzenia żeby uznanie, że Mazda i Aryman wyłonili się z Czasu, który można też nazwać Zurwanem, wywołało wielkie kontrowersje. To, że ktoś widzi “buzię w tęczu” to jeszcze nie znaczy, że ona tam na pewno jest.

↑ Przewiń na górę
andrzej

Religioznawca z zamiłowania, w chwilach wolnych od czytania i zastanawiania się nad fenomenem wiary religijnej pracuje jako QA. Pisze głównie o historii religii i wierzeń.

Źródła
 ► Encyclopedia Iranica - Zurvanism

 ► Shaked Shaul, "The Myth of Zurvan - Cosmogony and Eschatology" w "Messiah and Christos - Studies in the Jewish Origins of Christianity"

Przypisy

*. Warto dodać, że samochody Mazda nazywają się właśnie tak na cześć irańskiego bóstwa

**. Arsacydzi byli rodem partyjskiego pochodzenia, a więc Irańczykami, ale nie Persami

***. Gro źródeł z okresu achemenidzkiego nie przetrwało do naszych czasów, ich zniszczenie przypisuje się czasem macedońskim niszczycielom perskiego imperium

Udostępnij: