Odcinek 78,

w którym chcemy uczynić wiarę naukową a kończymy jako brazylijski Zięba.
Seans hipnotyzerski.
Opublikowany 29-07-2021 przez andrzej

Amerykańska religia pierwszej połowy XIX wieku przechodziła głębokie przemiany. Był to okres tak zwanego drugiego Wielkiego Przebudzenia*, które charakteryzowało się odbiciem od rytuału i doktryn opartych o pisma w stronę emocji i indywidualnego doświadczenia. Ważną rolę odegrały tutaj zachodnie i środkowe części stanu Nowy Jork, określane mianem Spalonego Dystryktu (od religijnego ferworu). To właśnie tam narodził się mormonizm czy milleryzm (inspirujący adwentystów i Badaczy Pisma Świętego, w tym Świadków Jehowy). Działało tam wiele innych grup, np. szejkersi czy Towarzystwo Oneida budujące religijną utopię. W połowie XIX wieku na tej samej scenie pojawiły się siostry Fox, które twierdziły, że potrafią nie tylko wywołać niematerialne byty, ale także bezpośrednio się z nimi komunikować.

Siostry stały się sławne jako media (pośredniczki między światem materii, a światem duchowym) i dały początek ruchowi nazywanemu spirytualizmem. W jego ramach szybko wykształcił się quasi rytuał seansu - spotkania na którym dochodziło do rzekomego kontaktu. Wzbudzało to olbrzymie zainteresowanie z uwagi na nacisk na osobiste doświadczenie i namacalność. Nie musisz wierzyć w mgliste dogmaty - w trakcie seansu wszyscy obecni mogli zobaczyć przemieszczające się przedmioty, usłyszeć szepty, kroki i pukania. Bezpośredni kontakt z duchowymi istotami był zarezerwowany dla medium, ale powyższe wystarczyło żeby przekonać wielu do realności tez głoszonych przez spirytualistów. Ruch stał się popularny,a na seansach zjawiały się tłumy, z których znaczna część była wykształcona i zamożna.

Spirytualizm wyrósł w zasadzie na odrębną religię, chociaż często odwoływał się do pojęć chrześcijańskich. Z USA szybko trafił do Francji, ojczyzny Comte’a i pozytywizmu. Na fali rozwoju techniki i rosnącej jakości życia wielu Francuzów wierzyło, że oto nadchodzi nowa era - epoka nauki i racjonalnego myślenia. Te poglądy odbiły się także na religii. Tradycyjna, oparta na autorytecie i interpretacjach starożytnych pism przez starożytnych myślicieli, bez możliwości weryfikacji, jawiła się wielu jako niegodna zaufania albo wręcz fałszywa. Skoro naukowe badanie np. roślin umożliwia większą produkcję żywności, dzięki czemu mniej ludzi głoduje, to czy nie powinniśmy badać w ten sam sposób religii? Kto wie co tracimy przez trwanie przy objawionych doktrynach zamiast weryfikować nadprzyrodzone.

Spirytualizm, mimo postulowanej empirii, szybko zaczął teologizować. Podjęto próby stworzenia spójnej interpretacji wizji i wiedzy z seansów. Popularny był np. Emanuel Swedenborg, uczony i teolog z XVIII wieku. W pracach opisywał zaświaty, rozmowy z aniołami i oryginalną kosmologię. Źródłem teologizacji bywała także ideologia - francuscy spirytualiści byli często lewicowcami i w seansach dopatrywali się poparcia dla swoich tez. Na przykład Paul Louisy postulował reinkarnację - duchy z seansów są jakby w kolejce do kolejnego wcielenia, a jego jakość zależy od postępowania, które mierzy się pod kątem traktowania innych ludzi. Celem cyklu wcieleń jest Niebo - najwyższy stan istnienia dla duszy, w którym doświadcza ona Boga. Im lepiej traktujemy innych, tym szybciej cel ten jest w naszym zasięgu.

Jakby mało było ezoteryzmu, pozytywizmu czy utopijnego socjalizmu to pojawiła się jeszcze interpretacja katolicka. Niejaki Henri Delaage uważał, że spirytualizm nie tylko nie obala katolicyzmu, ale wręcz go potwierdza. Medium nie są żadną nowością, bo przecież wielu świętych i mistyków miało objawienia, w których spotykali Maryję, Jezusa, świętych i doświadczali nieba/ piekła/ czyśćca. Zwolennicy spirytualizmu trafiali się i wśród kleru. Słynny Henri Lacordaire przypuszczał nawet, że powszechność nadprzyrodzonych zjawisk na seansach to reakcja boga na scjentystyczne pojmowanie świata. Spirytualizm w świecie anglosaskim i na kontynencie był wielonurtowy i nieskodyfikowany. I takim zastał go niejaki Hipolitowi Rivail, który doszedł do wniosku, że możliwe i konieczne są zmiany w tej materii.

Rivail ukończył progresywną uczelnię Pestalozziego, której celem było wyedukować człowieka racjonalnego i naukowo myślącego. Z tego powodu był sceptycznie nastawiony do doniesień o spirytualistycznych zjawiskach. Z czasem jednak stał się bywalcem salonu pani Baudin, która była medium. Spotkania te były luźne, ale Rivail przekształcił je w metodyczne badania zjawisk i studiowanie nadprzyrodzonych relacji. Projekt wsparło kilka osób o podobnych ambicjach, a jego owocem była wydana w 1857 roku Księga Duchów. Od innych publikacji tego typu, będących zbiorem luźnych anegdotek, odróżniała ją forma. Księga była wzorowana na katechizmie i składała się z pytań i odpowiedzi udzielanych rzekomo przez duchy na tematy dotyczące relacji między światami, życia po śmierci i porządku wszechświata.

Dzieło było syntezą wcześniejszych poglądów pojawiających się w spirytualizmie. Podkreślało połączenie między materią a duchem możliwe za pomocą “fluidu”. Światy przenikały się - nawiązanie kontaktu z jednej ze stron nie było więc czymś trudnym. Dusze były nieśmiertelne, ale bóg stworzył je niedoskonałymi stawiając przed nimi zadanie osiągnięcia perfekcji. Amerykanie byli zdania, że świat duchowy ma kilka sfer i tak jak po ziemskim życiu następuje przejście do najniższej sfery świata duchowego, tak z niej następnie przechodzi się do coraz wyższych warstw. Rivail promował jednak wspomnianą już teorię Louisiego, według której dusze podróżują między światami w procesie reinkarnacji, a dochodzenie do perfekcji odbywa się w trakcie kolejnych materialnych wcieleń, a nie w wymiarach duchowych.

Allan Kardec, bo tak zaczął się po wydaniu książki określać Rivail, puszczał oczko do progresywistów (istnienie jako proces ciągłego ulepszania), utopijnych socjalistów (dobroczynność warunkuje progres duszy), umiarkowanych (celem nie jest ziemski raju tylko perfekcyjna dusza oglądająca boga), pozytywistów (empirycznie badana wiara miał pomóc ulepszyć świat) a nawet katolików - w jego książce pojawiły się odwołania do chrześcijańskich mistyków i teologów. Umiejętne odwoływanie się do sympatii kilku różnych grup pozwoliło mu odnieść duży sukces. Książka stał się zarzewiem ruchu, który Kardec nazwał spirytyzmem aby odróżnić się od innych spirytualistów. W 1858 roku zaczął wydawać czasopismo “Revue spirite”, w którym odnosił się do bieżących spraw, np. zajmując stanowisko w sporach “doktrynalnych”.

Kardec powołał także do życia Paryskie Towarzystwo Nauk Spirytystycznych, które miało prowadzić badania nad treściami rzekomo objawianymi przez duchy i ulepszać metody jakie stosowano w trakcie seansów. Jego zdaniem przewaga spirytyzmu nad religią czy filozofią polegała na tym, że te drugie były szukaniem wytłumaczeń pod z góry założoną tezę, podczas gdy ten pierwszy stosuje metody naukowe, obserwuje, eksperymentuje i dokładnie analizuje materiał z seansów:

[spirytyzm] ma swoje źródła w faktach samej natury, w faktach które często możemy zobaczyć na własne oczy.

Próby unifikacji spirytualizmu i odrzucanie materiału, którego nie dało się dopasować do teorii były przez niektórych uważane za błędne. Krytycy szanowali dążenie do rzetelnego badania zjawiska, ale nie zgadzali się na “ujednolicenie” argumentując, że dziedzina ta jest nowa. Niech interpretacje powstają i swobodnie krążą - najlepsza z nich w końcu wygra. Konkurencja założyła “Revue spiritualiste” w którym krytykowała doktrynerstwo Kardeca. Zaatakowano na przykład reinkarnację o której anglosaskie duchy nic nie mówiły. Kardec odpowiedział na swoich łamach, że jest to owoc… amerykańskiego rasizmu. Duchy wolały ukrywać przed ludźmi, że dusza w jednym wcieleniu może być “biała” a w kolejnym “czarna”. Inne różnice tłumaczył tym, że wielu po prostu nieumiejętnie postępuje z duchami i te mogą np. trollować.

Spirytyzm zyskał zwolenników także poza Francją. W XIX wieku kultura francuska cieszyła się dużym prestiżem u międzynarodowych elit i ich przedstawiciele znali język i byli na bieżąco z trendami. Nie inaczej było w Rio de Janeiro gdzie osiadło wielu imigrantów z Francji. Założyli oni towarzystwo spirytystyczne zwane “Grupą Konfucjusza”. Brazylijski spirytyzm jakkolwiek oparty na pracach Kardeca był jednak pozbawiony jego autorytetu i dlatego szybko wyewoluował w wiele nurtów. Można je było podzielić na trzy grupy. Pierwszą zwano “naukową” - skupiała się na fizycznych zjawiskach zachodzących w trakcie seansów. Druga - “czysty spirytyzm” - do obserwacji zjawisk dokładała próby ich filozoficznej interpretacji, ale odrzucała element religijny, który był z kolei kluczowy dla grupy trzeciej, “mistycznej”.

Spirytyzm był początkowo domeną europejskich imigrantów z klas średniej i wyższej, ale bardzo szybko stał się popularny także wśród lokalnych odpowiedników. Religijny spirytyzm zaczął ponadto przenikać do niższych warstw społeczeństwa gdzie bardzo płynnie łączył się z ludowymi wierzeniami. Było to tym łatwiejsze, że wiele dzielił z katolicyzmem i często odwoływał się do jego wierzeń i autorytetów. Z drugiej strony był także atrakcyjny dla znajdujących się na marginesie grup afrobrazylijskich, które już były mocno synkretyczne a spirytyzm był dla nich dodatkowym, atrakcyjnym elementem. Religijni spirytualiści żarli się z naukowymi i dlatego w 1881 roku podjęto próbę zjednoczenia. Kongres w Rio zakończył się jednak fiaskiem, ale co się odwlekło to nie uciekło i tak w 1884 roku powstała Brazylijska Federacja Spirytystów.

Nie znaczy to, że konflikty ucichły - wręcz przeciwnie, doszło jeszcze do intensyfikacji, bo w religijnym spirytyzmie doszło do tarć między kultami afrobrazylijskimi, a nurtem chrześcijańskim, który adoptując kult maryjny, jeszcze bardziej odbił w stronę katolicyzmu. Jego najważniejsza figurą był Chico Xavier, który za spirytystyczny ideał uważał… żywoty katolickich świętych. Zdaniem badaczy o masowym (w przeciwieństwie do Francji, gdzie spirytyzm nie przedostał się dużą skalę do klasy ludowej) sukcesie w Brazylii przesądziło właśnie kopiowanie ludowego katolicyzmu z jego świętymi i obrzędowością. Rozwój tego ruchu doprowadził w końcu do zerwania afrobrazylijczyków z chrześcijańskimi spirytystami i dzisiaj obydwie tradycje uważa się za oddzielne (choć mające wiele wspólnego).

Mimo różnic udało się jednak zachować świadomość przynależności do jednej, spirytystycznej wspólnoty między różnymi grupami. Nie znaczy to, że powstał jakiś kościół roszczący sobie prawa do ustalania jedynie słusznej doktryny. Po dziś dzień spirytyści (którzy w 2010 roku mieli stanowić 2% brazylijskiego społeczeństwa) należą do różnych szkół. Różnice między nimi są często znaczące, bo tzw. “wysoki spirytyzm” w zasadzie nie interesuje się kosmologiami i doktrynami i jest skupiony na… medycznym zastosowaniu spirytystycznych praktyk. Tak, to nie żart. W XX wieku zaczęły powstawać medyczne towarzystwa spirytystów (w skład w których wchodzili także lekarze) twierdzące, że ich metody pomagają i leczą. Ludzie ci wykładają na uczelniach i prowadzą szpitale (w samym Sao Paulo jest ich ponad 20).

W czym może pomóc spirytyzm osobom borykającym się z problemami? Jeśli zgadujecie, że może chodzić o np. seans w trakcie którego rozmawia się ze zmarłym członkiem rodziny żeby upewnić się, że wszystko jest ok to macie rację. Ale fantazja nie kończy się tutaj. Placówki spirytystyczne leczą też depresję czy uzależnienia. Jak to działa? Ano doktor (lub “doktor” bo nie zawsze są to osoby po z dyplomem) modli się, nakłada ręce (przekazując w ten sposób tajemniczą energię) czy tam czyta religijny tekst, tłumacząc dlaczego nie można tyle pić. Oprócz tego powszechne są wszystkie możliwe terapie “alternatywne” jak np. homeopatia czy leczenie witaminami albo dziwacznymi dietami. Jeśli myślicie, że to tylko brazylijska wersja “doktora” Zięby to jesteście w błędzie. Istnieją bowiem spirytystyczni chirurdzy.

Największą sławą cieszy się niejaki dr Adolf Fritz, który przez ostatnie 60 lat dokonał kilku tysięcy operacji. Nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że Fritz (o ile kiedykolwiek istniał) miał zginąć w trakcie I WŚ. Jak leczyć po śmierci? Otóż pan doktor “opętuje” medium i nadal może wycinać wyrostki czy zszywać rany. “Wynalazcą” Fritza był Jose Pedro de Freitas, ale po jego śmierci pojawili się następni, którzy twierdzili, że kontynuują oni współpracę z dobrym Adolfem. Wśród tych następców są lekarze z dyplomami. Środowisko medyczne jest podzielone - część uważa to za szarlatanerię, ale są i zwolennicy. Gdy ginekologowi Edsonowi de Queiroz odebrano uprawnienia do wykonywania zawodu z powodu spirytyzmu w lekarskiej praktyce, zwrócił się do sądu, który przywrócił mu tytuły i posadę.

Można więc powiedzieć, że państwo sankcjonuje takie praktyki, a spirytyzm na dobre zadomowił się w Brazylii. Zarówno w ludowej religijności i na uniwersytetach.

↑ Przewiń na górę
andrzej

Religioznawca z zamiłowania, w chwilach wolnych od czytania i zastanawiania się nad fenomenem wiary religijnej pracuje jako QA. Pisze głównie o historii religii i wierzeń.

Źródła

 ► Monroe John Warne, "Crossing Over - Allan Kardec and the Transnationalisation of Modern Spiritualism" w Guttierez Cathy, "Handbook of Spiritualism and Channeling"

 ► de Araújo Aureliano Waleska, Cardoso Vânia Zikán, "Spiritism in Brazil - From Religious to Therapeutic Practice" w Guttierez Cathy, "Handbook of Spiritualism and Channeling"

Przypisy

*. Mianem Wielkich Przebudzeń określa się okresy wzmożonego religijnego ferworu w historii Stanów Zjednoczonych. Przebudzenia zazwyczaj owocowały powstaniem nowych ruchów religijnych i nowych typów religijności.

Udostępnij: