Odcinek 76,

w którym obalamy tezę, że religia to uduchowiony MLM.
Nie dla nieirańczyka to!
Opublikowany 05-07-2021 przez andrzej

Patrząc na kościoły z boku można czasem odnieść wrażenie, że to przykład MLMa. Częścią praktyki i dowodem wiary jest dążenie do propagowania religii. W wielu związkach wyznaniowych istnieją nawet specjaliści zajmujący się tym zbożnym celem, czyli misjonarze. Każdy kto chodził na katechezę i czasami odwiedzał kościół spotkał się z wizytami misyjnego kleru, który opowiadał jak idzie przekonywanie ludzi do wiary w papieża, Jezusa i Maryję. Katolicyzm nie jest wyjątkowy, a są religie i wyznania jeszcze bardziej misyjne, wymagające aktywnego prozelityzmu (nawracania) także od szeregowych wiernych (np. Świadkowie Jehowy). Generalnie pozyskiwanie wyznawców jest uważane za coś dobrego. Skoro znamy Prawdę (koniecznie przez wielkie “P”) to jakbyśmy mieli się nią nie podzielić?

Są jednak wspólnoty dla których potencjalni konwertyci to niekoniecznie powód do radości. Tak jest w przypadku zoroastrian. Wiara starożytnych Irańczyków przetrwała islamskie panowanie, chociaż skurczyła się do niewielkich rozmiarów. Oficjalna liczba jej wyznawców w Iranie oscyluje w okolicach 25k. W Indiach, gdzie nazywa się ich Parsami, wspólnota liczący sobie około 60k. Są to potomkowie tych zoroastrian, którzy z różnych powodów opuszczali zdominowany przez muzułmanów Iran. Jedni i drudzy są przyzwyczajeni do bycia mniejszością. Iran dostał się pod muzułmańskie panowanie w VII wieku, a obecnie jest krajem wyznaniowym i teokratycznym (rządzonym przez szyicki kler). Pewien czas po podboju zoroastrian uznano za “Lud Księgi”, co zapewniło im tolerancję religijną i prawo do istnienia.

Wyznawcy islamu byli jednak uprzywilejowani. Na przykład, jeśli przechodziłeś na islam, to otrzymywałeś cały spadek po rodzicach, a Twoje rodzeństwo dostawało figę. Nie płaciłeś dodatkowych danin i nie obowiązywał cię szereg ograniczeń dla niewiernych. W okolicach XIII wieku większość Irańczyków była już muzułmanami. Zoroastrianie zaś byli dyskryminowani a czasem nawet prześladowani. Źródła donoszą na przykład o osobliwej praktyce publicznego torturowania psów przez muzułmanów. Psy były w ludowym zoroastryzmie uważane za miłe bogu zwierzęta, inaczej niż w ludowym islamie. Tortury powodowały reakcję zoroastrian, co dawało pretekst do użycia przemocy. Zdarzały się też przymusowe konwersje. Między innymi dlatego część zoroastrian wyemigrowała do Indii (stąd właśnie Parsowie).

Zoroastryzm został niemal wytępiony. Przetrwał w wiejskich społecznościach wokół Yazdu i Kermanu. Sytuacja poprawiła się w XIX wieku właśnie dzięki Parsom. Stworzyli oni sieć anjomas (stowarzyszeń) w Iranie, wspierali pieniędzmi i edukacją. Doprowadziło to do transformacji dotychczas biednych i prowincjonalnych wspólnot. Pomoc zbiegła się z rolniczym boomem, który przyniósł dodatkowe benefity. Część zoroastrian przeniosła się do miast, gdzie awansowała do klasy średniej i wyższej. Pociągnęło to ze sobą ewolucję ich religii. Po arabskim podboju zoroastryzm stał się bardzo mocno skupiony na rytuałach i legalizmie, ale teraz odbił w stronę etyczno-filozoficzną. Wykształceni mieszczanie odrzucili wiele zwyczajów, np. słynne pozostawianie zwłok sępom na szczytach wież, w celu oczyszczenia kości z mięsa.

Zmiany te doprowadziły do konfliktów w społeczności jak i w stosunkach z konserwatywnymi Parsami, ale ostatecznie zostały przyjęte. Konsekwencją wspomnianego bogacenia się była też emigracja. Zamożna mniejszość to łatwy cel dla demagogów i część zoroastrian zdecydowała się opuścić Iran. Liczna diaspora pojawiła się w krajach anglosaskich na czele z USA. Jako wyznawcy jednej z najstarszych religii świata przykuli tam uwagę różnej maści duchowych poszukiwaczy, między innymi teozofów. Niektórzy ludzie, po zapoznaniu się z myślą i praktyką zoroastryzmu wyrazili zainteresowanie jego formalnym przyjęciem. Temat ten był i jest mocno kontrowersyjny a kler zoroastryjski generalnie na te prośby odpowiadał, że zoroastryzm jest religią etniczną i trzeba się w tej wierze urodzić.

Ludzie zachodu nie są jednak jedynym źródłem potencjalnych konwertytów i kontrowersji. Kolejnym są Irańczycy. W XIX wieku wśród mieszkańców Iranu zaczęło rosnąć zainteresowanie przedislamską historią, która okazała się być równie bogata i ciekawa. Jej istnienie było dla wielu dowodem, że islam i Iran nie muszą iść w parze. W niektórych kręgach zoroastryzm stał się modny jako rdzenna wiara i etyka, przeciwstawiana islamowi, który opisywano jako arabski import. Część ludzi zaczęło też postrzegać religię proroka jako przeszkodę na drodze do modernizacji kraju, a zoroastryzm jako rozwiązanie. Sympatia do zoroastryzmu i liczne odwołania do czasów w których był on dominującą wiarą charakteryzowała niektórych polityków z okresu przed Islamską Rewolucją. W tym samego szacha (króla) i jego otoczenie.

Nastanie Islamskiej Republiki nie zdławiło zainteresowania starożytną religią. Po rewolucyjnych perturbacjach sytuacja zoroastrian w Iranie uległa poprawie. Zdaniem Sohraba Firuzfara, prezesa Związku Zoroastrian w Yazd, jego wspólnota ma się teraz najlepiej od VII wieku. Oczywiście rządy okrutnego szacha, który ciepło odnosił się do zoroastryzmu nie przysporzyły sympatii jego wyznawcom, ale wraz z upływem lat nastroje uległy poprawie. Moda na przedislamską przeszłość Iranu ożyła, między innymi dzięki rozczarowaniu nowym porządkiem. Skoro republika ma na sztandarach islam i jest on częścią ideologii władzy to polityczny sprzeciw łączy się często z odrzuceniem religii. Nie zawsze prowadzi to do wybrania zoroastryzmu jako alternatywy i nie jest to jedyny powód chęci konwersji, ale znaczący.

Zoroastryjska wspólnota w Iranie ma bardzo niski przyrost naturalny (jej członkowie są średnio lepiej wykształceni i bardziej zamożni, co przekłada się na mniejszą liczbę dzieci), wysoki współczynnik emigracji (wyjazd jest atrakcyjną opcją, szczególnie dla młodych, którym władza “odbiera smak życia”) a jej członkowie często wchodzą w małżeństwa mieszane (mężczyzna aby poślubić muzułmankę musi wyznawać islam, kobieta poślubiona muzułmaninowi musi wychować dzieci w wierze męża). Teoretycznie zoroastryjscy kapłani powinni więc cieszyć się z zainteresowania, ale jest tu pewien problem. Mianowicie - prawo uznaje odejście od islamu za przestępstwo. Jest to także społeczne tabu i informacja, że jakaś mniejszość wyznaniowa pozyskuje konwertytów może podburzyć ulicę do linczów.

W Iranie nie ma zatem mowy o otwartych konwersjach. Te zdarzają się jednak w diasporze. Z biegiem lat część kleru na obczyźnie uznała, że zoroastryzm jak najbardziej jest religią uniwersalną i przyjmuje do wspólnoty nie tylko Irańczyków innych wiar, ale i przedstawicieli nieirańskich etnosów. Rodzi to jednak kontrowersje w Iranie i wśród Parsów. Temat jest tym bardziej śliski, że niektórzy religijni dysydenci z Iranu, którzy uciekli na Zachód, twierdzą, że konwersje na zoroastryzm mają też miejsce w ojczyźnie. Liderzy irańskich wspólnot zaprzeczają i podkreślają, że przestrzegają prawa. Zdarzają się jednak anonimy wśród kleru potwierdzające to zjawisko, ale... krytykujące je. Konwertyci są czasem oskarżani o brak rzeczywistego zainteresowania religią i traktowanie jej jako politycznego manifestu.

Anonimy i dysydenci niekoniecznie są wiarygodni. Na rzetelny spis nie możemy liczyć, ale w 2020 roku organizacja badawcza GAMAAN przeprowadziła badanie na grupie 40 tysięcy Irańczyków. Nie jest ono do końca zgodne ze sztuką, choćby z tego powodu, że przeprowadzono je online, a część starszych ludzi i mieszkających na prowincji nie posiada dostępu do internetu (w Iranie ma go jednak prawie ¾ ludzi- 60 z około 83 mln). Czynniki te starano się uwzględnić, a wyniki, choć niedoskonałe są ciekawe. Wg. nich muzułmanów jest w Iranie zaledwie około 40% (oficjalne dane mówią o 99%). Z zoroastryzmem identyfikuje się natomiast nie 0.03% a 7.7%. Zdaniem badaczy, nawet jeśli te wielkości nie są do końca takie, to potwierdzają fakt, że osób uważających sie za zoroastrian jest znacznie więcej twierdzi rząd.

Mogłoby się wydawać, że niechęć do konwersji jest pozorowana, a tak naprawdę chodzi o strach przed muzułmanami. Zwłaszcza, że w diasporze do konwersji dochodzi. Nie jest to jednak do końca prawda. Wspomniałem już, że tradycyjnie zoroastryzm nie był misyjną religią. Pewne próby podejmowano za Sasanidów, kiedy to rządzący tworzyli zoroastryjski kościół na wzór chrześcijańskiego w Imperium Rzymskim. Iran był jednak rozległym państwem, a zoroastryzm religią wielu nurtów. Reformy te nie objęły wszystkich obszarów i tradycji. Zapędy misjonarskie po Sasanidach, nawet jeśli były, skutecznie hamowało prawo islamskie. Przekonanie o tym, że zoroastryzm to religia etniczna mocno wryło się w jego wyznawców. Widać to u Parsów, uznawanych za bardziej konserwatywną grupę niż Irańczycy.

Parsowie nie mieli tak daleko idących prawnych ograniczeń jeśli chodzi o konwersje, a mimo to były one od zawsze na cenzurowanym. Wspólnota ta starała się trzymać na uboczu i nie mieszać się z innymi. Do tego stopnia, że dzieci tych, którzy wżenili się w rodzinę innowierców nie mają wstępu to świątyń. Jeśli Indus interesuje się zoroastryzmem, parscy kapłani mówią mu, że nie da się przyjąć ich religii, ale może mieć nadzieję, że reinkarnuje się w przyszłym wcieleniu jako zoroastrianin (mimo, że nie wierzą w reinkarnację). W XXI wieku doszło do ostrego kryzysu w parskiej społeczności - znalazła się ona w centrum zainteresowań wielu Irańczyków szukających “wiary ojców”. Skoro nie mogli formalnie zmienić religii w ojczyźnie to próbowali to zrobić w Indiach, gdzie prawo muzułmańskie przecież nie obowiązuje.

Obywatele Iranu nie byli jedynymi chętnymi. Zoroastryzm był też wiarą ludów w Azji Środkowej. Po upadku promującego państwowy ateizm ZSRR ludność jego byłych republik nie musiała już ukrywać się ze swoimi religijnymi potrzebami. Tadżycy (jedna z irańskich nacji) i Uzbekowie (mówiący językiem z rodziny tureckiej) zaczęli odwoływać się do zoroastyjskich Achemenidów i Sasanidów jako prekursorów ich państw. Ci pierwsi posunęli się nawet do uznania Zoroastra za Tadżyka. Część klasy średniej i wyższej uznała, że tożsamość ich krajów powinna być budowana na zoroastryzmie a nie islamie i postanowiła “wrócić do wiary przodków”. Oczywiście nie mogli tego zrobić w Iranie i także udali się do Parsów. Ci początkowo nie bardzo wiedzieli jak zareagować. Niektórzy kapłani zaczęli przyjmowali nowych wiernych.

Większość doszła jednak do wniosku, że zoroastrianinem może być tylko dziecko zoroastryjskiej pary i sprzeciwiła się przyjmowaniu nowych członków oraz nie uważała ich za swoich współwyznawców. Zwolennicy konwertytów, tzw. “nowozoroastrian” są zdania, że to jedyny sposób na ratunek przed wymarciem. Oficjalne dane mówią o mniej niż 100k wyznawców, a liczba ta cały czas się zmniejsza z uwagi na niewielką dzietność i częste ożenki poza religią. Tradycjonaliści twierdzą jednak, że to nieprawda i konwersje są niepotrzebne. Część Parsów przychylna nowozorastrianom założyła w Bombaju tak zwane Kolegium Zoroastryjskie, tłumaczące literaturę religijną, organizujące wykłady i utrzymujące kontakty z zainteresowanymi oraz konwertytami z innych państwach.

Te inne państwa to nie tylko Iran i Azja Środkowa, ale także Rosja. Tak. Zoroastryzm ma swoich zwolenników, wśród etnicznych Rosjan twierdzących, że Słowianie to Ariowie (tak jak Irańczycy), zatem zoroastryzm to ich rdzenna religia. Co ciekawe to właśnie Rosjanie byli iskrą, która zamieniła teologiczny spór w otwarty, uliczny konflikt. W 2010 roku dwóch kapłanow z bombajskiego Kolegium wyświęciło na nowego kapłana Rosjanina, Michaiła Czispiakowa. 45 konserwatywnych duchownych na wieść o tym zebrało swoich zwolenników i udało się pod budynki Kolegium gdzie doszło do regularnych zamieszek. Wśród Parsów pojawił się rozłam. Konserwatyści czują się zagrożeni i są bardzo drażliwi na punkcie konwersji. Z tego powodu zerwali np. stosunki z zoroastrianami z Wielkiej Brytanii, którzy nawracają.

Ciężko racjonalnie wytłumaczyć niechęć kleru do potencjalnych nowych wyznawców. O ile przypadek Iranu jest zrozumiały, to Parsowie jawią się jako religijne dziwadło. Prawdopodobnie naprawdę wynika to z tradycji i przekonania, że zoroastryzm jest religią, którą bóg zaprojektował dla Irańczyków. Skoro otrzymali objawienie przez Zoroastra, a żydzi przez Mojżesza, to chyba bóg lepiej wie, kto ma co wyznawać, prawda? Wydaje się jednak, że kurczenie się populacji “rdzennych” zoroastrian sprawi, że przyjmowanie konwertytów przestanie być kontrowersyjne i upowszechni się. Diaspora jest coraz liczniejsza i ma coraz więcej do powiedzenia, a tam lokalne wspólnoty nie mają problemu z konwertytami, upatrują wręcz w nich szansę na przetrwanie i dowód na to, że ich wiara ma coś do zaoferowania także dzisiaj.

↑ Przewiń na górę
andrzej

Religioznawca z zamiłowania, w chwilach wolnych od czytania i zastanawiania się nad fenomenem wiary religijnej pracuje jako QA. Pisze głównie o historii religii i wierzeń.

Źródła

 ► Foltz Richard, "Iranian Zoroastrians Today" w "Religions of Iran- From Prehistory to the Present"

 ► Iranians have lost their faith according to survey
Udostępnij: