Odcinek 74,

w którym czcimy świętego Buddę.
Święty Jozafat, wyobrażenie z XII wieku.
Opublikowany 07-05-2021 przez andrzej

Każdy zna Buddę, tak tego z wielkim “B” na początku. Ciężko nie znać prekursora jednej z największych tradycji religijno - filozoficznych. Tym bardziej, że akurat ta tradycja (czy raczej tradycje) cieszy się uznaniem i zainteresowaniem nawet wśród osób, którym daleko do religijnej wiary. Siddharta Gautama (bo tak się nazywał, budda to tytuł) był jednak celebrytą na długo przed nastaniem mody na zen czy Dalajlamę. Jego postać przeniknęła także do innych indyjskich religii. Bardzo możliwe, że już w starożytności (na pewno w średniowieczu) był czczony w tradycjach wedycznych jako wcielenie Wisznu. Osoba Buddy na dobre zapisała się w zbiorowej wyobraźni Indusów, niezależnie od religii. Proces ten powtórzył się w innych miejscach i Budda jest cenioną postacią w dalekowschodnich kulturach.

Taoiści uznali Gautamę za wcielenie Laozi (założyciela taoizmu). W Japonii “honji suijaku” mówi (w uproszczeniu), że bóstwa z rdzennych wierzeń to tak naprawdę buddowie ukazujący się Japończykom w zrozumiałych dla nich formach aby przygotować ich na właściwy buddyzm. Wymownym przykładem znaczenia Buddy w religiach Dalekiego Wschodu jest historia manicheizmu. Misjonarze działający w Chinach uznali, że najlepszą strategią jest przedstawianie swoich nauk jako buddyzmu, a Maniego jako Buddy Światła. Sukces był tak duży, że kler buddyjski pisał specjalne broszury przestrzegające wiernych i wymógł na cesarzu zakaz konwersji. Motyw Buddy jako wielkiego nauczyciela przetrwał w Azji do dzisiaj i tamtejsze nowe ruchy religijne także się doń odwołują (np. Ahmadiyya czy bahaici).

Kariera Gautamy nie ogranicza się jednak do Dalekiego Wschodu. Dotarł on także na Zachód. I nie mam tutaj na myśli Wattsa, zen, New Age czy ruchu mindfulness. Budda zrobił karierę na Zachodzie wcześniej jako… chrześcijański święty! Co!? Andrzej na głowę upadłeś! Jak niby miałby on być chrześcijańskim świętym skoro nie był chrześcijaninem? Nie był nawet wyznawcą boga YHWH żeby być honorowanym na tej zasadzie jak Mojżesz czy Eliasz. To wszystko prawda, ale to nie przeszkodziło Buddzie doczekać się kultu. Jak to możliwe? Wiemy już, że był on ważną figurą dla ludzi Dalekiego Wschodu i Azji Środkowej. W lokalnych kulturach krążyło wiele historii o życiu Gautamy. Wiele z nich było sprzecznych, ale pewne motywy były bardziej popularne i częściej opowiadane niż inne.

Powtarza się wątek Buddy jako członka rodu królewskiego. Powszechna była też historia przepowiedni mówiących, że Gautama będzie wielkim władcą lub ascetą. Znana jest też próba odcięcia młodego Buddy od przeciętnych ludzi. Rodzice obawiali się, że kontakt z niedolą poprowadzi ich syna do zostania ascetą. Budda wymykał się jednak z pałacu i oglądał życie zwykłych ludzi. Nie potrafił zrozumieć czemu jest w nim tyle cierpienia. Pchnęło go to do duchowych poszukiwań. Zrezygnował z życia jako książe i udał się na nauki u różnych guru, mnichów i joginów. Gdy okazały się one niepełne, stworzył własną naukę i praktykę - czyli buddyzm. Nie wiemy jak, ale te historie w nieco zmienionej formie przedostały się w średniowieczu do świata chrześcijańskiego jako opowieść o Barlamie i Jozafacie.

Być może stały za tym syriackie kościoły, które miały liczne wspólnoty w Indiach. Teorii jest jednak więcej. Niektórzy twierdzą, że opowieść schrystianizowali nie indyjscy, a bliskowschodni chrześcijanie, którzy jako poddani kalifatu mieli rozliczne kontakty z tłumaczonymi na arabski indyjskimi tekstami. Inni wskazują na manichejczyków, którzy jako wyznawcy religii łączącej chrześcijaństwo, mazdaizm i buddyzm byli idealnymi kandydatami na tworzenie synkretycznych wierzeń. Opowieść o świętych Barlamie i Jozafacie stała się popularna wśród bliskowschodnich chrześcijan na przełomie tysiącleci. Podobieństwa w tej opowieści są uderzające do wymienionych wcześniej popularnych motywów z legend mających opisywać życie i początek duchowej drogi Siddharty Gautamy.

Opowieść zaczyna się od opisu panowania króla Abennara, który miał być władcą części Indii. Był on przywiązany do tradycyjnej religii i nie podobała mu się misjonarska działalność chrześcijan. Chcąc temu przeciwdziałać posunął się nawet do prześladowań. Pewnego dnia kapłani przepowiedzieli mu, że jego jedyny syn, Jozafat, sam zostanie chrześcijaninem. Władca postanowił więc odseparować syna od świata zewnętrznego. Nakazał zamknąć go w pałacu i zabronił opuszczania jego murów. Jozafat był jednak bardzo ciekawy otoczenia i pomimo zakazów wymykał się do miasta i spotykał z poddanymi. Jako królewski syn nie doświadczył biedy, więc zderzenie z życiem zwykłych ludzi było dlań szokiem. Nie mógł zrozumieć czemu na świecie jest tyle cierpienia. Popadł przez to w kryzys egzystencjalny.

To była jednak część bożego planu. Bóg posłał wówczas do niego mnicha Barlaama przebranego za kupca. Za pomocą alegorii Barlaam przedstawia księciu chrześcijaństwo. Jozafat uznaje to za naukę tłumaczącą jego rozterki i przyjmuje chrzest. Abennar dowiaduje się o konwersji syna i próbuje różnych sztuczek aby wrócił do starej wiary. Bóg jednak czuwa i to władca idzie w ślady potomka. Po jego śmierci Jozafat zrzeka się władzy, zostaje mnichem i razem z Barlaamem praktykuje surową ascezę. Gdy umierają zostają ogłoszeni świętymi, a ich ciała stają się przedmiotem kultu. W czasach w których opowieść ta pojawiła się na Bliskim Wschodzie (VIII - XI wiek) krytyka historyczna czy mitologia komparatywna w zasadzie nie istniały. Nic dziwi więc, że wielu uznało te podania za prawdę.

Najstarsza zapisana wersja legendy pochodzi z Gruzji, a datuje się ją na X wiek. W XI wieku mnisi z Atos przetłumaczyli ją na grekę, a kilka lat później pojawiła się wersja łacińska. Historia stała się popularna między innymi dlatego, że Europa przeżywała w średniowieczu okresy fascynacji daleką Azją. Mnożyły się legendy o rzekomych chrześcijańskich władcach na Wschodzie, którzy czekają tylko na znak żeby wspólnie z krzyżowcami zaatakować muzułmanów i odbić Jerozolimę. Teksty kopiowano i włączano do hagiografii (popularny w historycznych kościołach gatunek opisujący cudowne żywoty świętych), które czytali także świeccy. Barlaam i Jozafat pojawili się w słynnej średniowiecznej Złotej Legendzie, znanym i szeroko rozpowszechnionym zbiorze hagiografii.

Duchowni wschodnich kościołów włączyli Barlaama i Jozafata do kalendarzy liturgicznych już w X/XI wieku. Łacińscy duchowni zrobili to samo w okolicach XIII wieku. Barlaam i Jozafat byli zatem czczeni oficjalnie. W końcu ich autentyczność potwierdziło także papiestwo, które starało się uporządkować kwestie kultu świętych i ich kanonizacji. Na polecenie Grzegorza XIII wydano w XVI wieku Martyrologium Rzymskie, które od tamtej pory jest oficjalnym, potwierdzonym przez Watykan spisem świętych. Liturgiczne wspomnienie Barlaama i Jozafata przypada w nim na 27 listopada. Prawosławni honorują ich zaś 26 sierpnia (greckie cerkwie) lub 19 listopada (ruskie cerkwie). I tak niczego nieświadomi chrześcijanie przez wieki modlili się i czcili Jozafata i Barlama.

Pierwszym, który zauważył podobieństwo z historiami Buddy był wenecki skryba kopiujący teksty Marco Polo (który poświęcił jeden z fragmentów Gautamie). Chrześcijanie wyciągnęli z tego wniosek, że to historia Buddy jest zniekształconą historią Jozafata (co jest niemożliwe bo Budda jest datowany na od 300 do 500 lat przed Jezusem). Pierwszym człowiekiem, który zauważył, że może być dokładnie na odwrót był orientalista Steinschneider w XIX wieku. Pełne opracowanie tematu wykazujące czemu Steinschneider ma rację było jednak dziełem de Laboulaye’a. Poza analizą samej historii przedstawił tezę, że Jozafat to zniekształcona wersja buddyjskiego tytułu “bodhisattwa” oznaczająca osobę, która już osiągnęła oświecenie, ale zdecydowała się pozostać w cyklu wcieleń aby pomagać innym.

Zauważono, że w arabskiej wersji jest mowa o Buddasafie. De Blois opisał proces powolnej zamiany w arabskim z Buddasafa na Yudasafa. Ten z kolei przełożono na gruzińskiego Iodasafa, który w grece odwzorowano, korzystając z hebrajskiego, jako Ioasafa. Tłumacz na łacinę przełożył z kolei Iosafa na Jozafata. Wszystkie formy imienia, które tu podałem są zapisane fonetycznie. Nie jestem lingwistą i nie chciałem się bawić w szlaczki, których nie rozumiem ani ja, ani czytelnik. Odkrycia lingwistów i orientalistów nie uszły uwadze kręgów katolickich. Encyklopedia Katolicka przyznaje wprost, że to podanie o Barlaamie i Jozafacie to legenda oparta na buddyjskich opowieściach o Gautamie, ale martyrologium rzymskie cały czas wymienia ich jako świętych, więc ich kult nadal obowiązuje* [patrz sekcja Przypisy - ta informacja okazała się być błędna].

Internet jest pełen pytań czy można łączyć praktyki buddyjskie z byciem chrześcijaninem. Zazwyczaj odpowiedź brzmi nie. Ciekawe jednak jakie zdanie w temacie mieliby święci Barlaam i Jozafat.

↑ Przewiń na górę
andrzej

Religioznawca z zamiłowania, w chwilach wolnych od czytania i zastanawiania się nad fenomenem wiary religijnej pracuje jako QA. Pisze głównie o historii religii i wierzeń.

Przypisy

*. Ta informacja nie jest prawdziwa, mój błąd. Jozafat i Barlaam zostali usunięci z Martyrologium Rzymskiego po kilkuset latach, gdy wyszło na jaw, że takie postacie nigdy nie istniały, a Jozafat to tak naprawdę Budda z legend.

Udostępnij: