Odcinek 33,

w którym czekamy na nadejście Buddy.
Wyobrażenie Matreji z XII wieku.
Opublikowany 07-07-2018 przez andrzej

Każdemu kto przeczytał tytuł rodzi się zapewne pytanie w stylu “Zaraz, zaraz. Jak to czekamy? Przecież Budda odwiedził już ten padół łez?! Na co mamy czekać?”. Partially true, jakby to powiedzieli Anglosasi. Tak się jednak składa, że większość buddyjskich tradycji/szkół/nurtów wyznaje pogląd, że Siddhartha Gautama nie był ani pierwszym, ani ostatnim buddą. Przekonanie to, jak i temat dzisiejszego odcinka, jest związane z wierzeniami, które mówią o istnieniu tak zwanych kalp. Termin ten zaś jest często gęsto używany w buddyjskiej i hinduistycznej kosmologii, a korzeniami sięga (prawdopodobnie) wedyjskich tradycji. W dużym skrócie - oznacza baaaaardzo duży odcinek czasu (interpretacje się różnią).

Zasadniczo używa się go jako miary czasu między kolejnymi stworzeniami wszechświata. Każda kalpa ma jakoby mieć tysiąc buddów. Wierzenie to zostało, między innymi, oparte na słowach przypisywanych Gautamie w tekstach zebranych w Kanonie Pali. Budda na krótko przed swoją śmiercią miał jakoby powiedzieć swoim zwolennikom, że nie jest on pierwszym, który osiągnął stan oświecenia, że przed nim było wielu buddów i po nim także przyjdą kolejni. Miał także zapowiedzieć, że kolejnym buddą będzie Maitreja. I właśnie Maitreją się dzisiaj zajmiemy, bo teorie religijne z nim związane są bujnie rozwinięte i bardzo ciekawe. Tym ciekawsze, że fragment zapowiadający jego nadejście jest, w opinii wielu badaczy, apokryficzny, ale nie przeszkodziło mu to zrobić zawrotnej kariery (także poza wierzeniami buddyjskimi).

Ale od początku. Przekonanie, że każda kalpa ma tysiąc swoich buddów zazębia się z wiarą w tak zwanych Siedmiu Starożytnych Buddów, będących łącznikiem między przeszłą kalpą - Vyuhakalpą (Chwalebna Kalpa), a obecną - Bhadrakalpą (Pomyślna Kalpa). Budda Vessabhu miał być ostatnim przebudzonym Chwalebnej Kalpy, a nasz znajomy, Gautama, czwartym buddą kalpy aktualnie trwającej. Maitreja z kolei, ma być następnym, piątym buddą naszej ery. Czas pomiędzy życiem kolejnych buddów, to okres przechodni, w trakcie którego, najogólniej rzecz ujmując, morale spada a nauki prowadzące do oświecenia degenerują się.

Zdaniem tradycji wywodzących się z mahajany, Maitreja przebywa obecnie w Tuszicie, jednej z wielu niebiańskich krain. Jest to o tyle ważne, że kraina ta jest osiągalna dzięki medytacji. Jest on więc dostępny dla buddystów znajdujących się daleko na ścieżce prowadzącej do oświecenia. Według podań o jogaczarze, Maitreja miał duży wpływ na kształtowanie się tej szkoły. Pogląd o obecności buddów w innych krainach wszechświata nie jest ograniczony do Maitreji. Według części interpretacji, Gautama i wszyscy jego poprzednicy również przebywali w Tuszicie (lub innej niebiańskiej krainie) zanim narodzili się jako ludzie (co nie znaczy, że nie byli nimi nigdy wcześniej) i osiągnęli pełne oświecenie.

Z racji poglądu mówiącego, że czas pomiędzy ziemskim życiem kolejnych buddów to okres postępującego zepsucia, przyjście Maitreji jest często interpretowane w niemal mesjański sposób. Z tego powodu niektórzy twierdzą, że inspiracją dla wykreowania takiej postaci był zoroastryjski mesjasz, Saoszjant, a sama idea czerpie garściami z wierzeń Ariów. Inni jednak odrzucają tę hipotezę, gdyż idee mesjańskie nie są ograniczone do zoroastryzmu i jeśli już szukać rodowodu Maitreji w wierzeniach aryjskich, to bardziej zasadne byłoby oparcie się na postaci hinduskiego Kalkina, dziesiątego i ostatniego wcielenia boga Wisznu. Kalkin jest często interpretowany jako postać równoległa do irańskiego Mitry.

Tak czy inaczej rolą Maitreji będzie odnowienie zamierających nauk Gautamy (a co za tym idzie, poprzednich buddów) i oczyszczenie ich z późniejszych im, psujących je wpływów. Nie dziwota zatem, że wielu buddystów wyczekuje jego nadejścia. Motyw Maitreji jak i jego postać są bardzo popularne w sztuce buddyjskiej. Tradycje mówią, że gdy już pojawi się na Ziemi, osiągnięcie pełnego oświecenia zajmie mu tylko 7 dni (najkrótszy możliwy okres) a spełni się to dzięki cnotliwemu życiu w przeszłych wcieleniach. To podanie jest z kolei związane z wiarą (występującą raczej w mahajanie), że buddowie muszą przebyć drogę przez wiele wcieleń, zanim uda im się dojść do celu. W myśl tych poglądów, Gautama również przebył drogę przez wiele wcieleń, zanim dotarł do tego, w którym udało mu się osiągnąć stan buddy. O drodze tej opowiada na przykład zbiór podań znany jako Dżataka.

Wokół tego, co będzie robił Maitreja i jak będzie wyglądała jego ziemska działalność wyrosło wiele legend i wierzeń. Zgadzają się one zasadniczo co do tego, że sednem jego działalności będzie odnowienie nauczania poprzedników, które nieubłaganie, powoli degeneruje się od czasu śmierci Gautamy. Jego przyjście przypadnie na czasy, w których buddyzm (albo jego czysta, właściwa forma) zostanie zapomniany przez większość ludzi. Niektóre z podań są mocno odjechane i twierdzą na przykład, że poziom oceanów spadnie do takiego poziomu, że nowy budda będzie je mógł przebyć na piechotę. Albo, że Maitreja będzie tak wielki, że szat buddy wystarczą tylko do zakrycia dwóch jego palców, a ludzie wśród których będzie działał będą dożywali wieku 80 tysięcy lat.

Wiele nurtów buddyzmu traktuje podania o Maitreji dosłownie - w sensie, że w przyszłości narodzi się jeden taki człowiek, który osiągnie stan oświecenia oraz odnowi nauczanie. Istnieją jednak poglądy, które traktują te podanie jako metaforę. Tak jest na przykład z grupami opartymi na nauczaniu Nichirena. Ich zdaniem, w każdym człowieku tkwi naturalny potencjał do osiągnięcia stanu pełnego oświecenia i przy próbie zrozumienia słów traktujących o Maitreji należy wziąć to pod uwagę. “Maitrejów” będzie zatem co niemiara - a będą nimi wszyscy osobnicy, którzy podążając za nauczaniem buddów osiągną pełne oświecenie i dzięki temu staną się uosobieniem współczucia, gdyż Maitreja, zdaniem ludzi podążających za Nichirenem, oznacza “Współczujący/Pełen Współczucia”. Warto jednak nadmienić, że zdaniem badaczy, Maitreja wywodzi się od maitrī z sanskrytu, co jest tłumaczone jako “bezwarunkowa miłość/ życzliwość”.

Jeszcze inni twierdzą, że Maitreja już przyszedł. Ba! Historia zna takich, którzy sami twierdzili, że są wcielonym Maitreją. Pretendentów było wielu i zazwyczaj byli to osobnicy szukający nadprzyrodzonego mandatu dla swoich celów. I tak na przykład chińska cesarzowa Wu Zetian (jedyna kobieta rządząca Chinami w swoim imieniu) ogłosiła w VII wieku, że jest wcieleniem Maitreji, a swoją stolicę, Luoyang, ogłosiła Świętym Miastem. Czasem “maitrejowanie” miało bardzo krwawy przebieg - tak było w przypadku koreańczyka Gung Ye, który założył królestwo Taebong. Ogłosił się on buddą i zaczął domagać się od swoich poddanych boskiego kultu. Prawdopodobnie cierpiał z powodu paranoi dlatego też wszędzie węszył spiski. W końcu zaczął zabijać ludzi ze swojego otoczenia, co ostatecznie doprowadziło do tego, że został obalony i zamordowany przez swoich dowódców. W Chinach doszło także do kilku rebelii, których liderzy ogłaszali się inkarnacją następnego buddy.

Pretendentów znajdujemy jednak nie tylko w zamierzchłych czasach. Ron Hubbard, założyciel Kościoła Scjentologicznego, podawał się za Maitreję, opierając się na nie podanych nigdzie źródłach sanskryckich, uważając, że pasuje do opisów wyglądu nowego buddy. Obecnie żyjący Ram Bahadur Bomjon, nepalski nauczyciel duchowy i asceta, twierdzi, że jest inkarnacją Maitreji. Jego zwolennicy (wywodzący się także z krajów europejskich i anglosaskich) uważają ponadto, że jest on także wcieleniem Gautamy. Jest to jednak wysoce kontrowersyjna postać, bo na jego zwolenników jak i na niego samego padają podejrzenia o stosowanie przemocy, porwania, wymuszenia i tym podobne. Nepalska Rada Buddyjska wydała komunikat, w którym stwierdziła, że nie jest on buddą.

Jako się rzekło, idee związane z nadejściem Maitreji odbiły się echem także poza buddyzmem. Fascynacji przyszłym buddą ulegli teozofiści i zaadoptowali to pojęcie, łącząc je z figurami mesjańskimi z innych religii. Na początku XX wieku wielu teozofistów uznało, że wcieleniem Maitreji, mesjaszem i długo wyczekiwanym “Nauczycielem Świata” jest pochodzący z południa Indii Jiddu Krishnamurti. Długo oczekiwana manifestacja buddy w Jiddu nie ziściła się jednak, a on sam, choć został “duchowym nauczycielem”, z biegiem czasu odrzucił to przekonanie. Inna teozoficzna interpretacja, wyrażona przez Rudolfa Steinera, głosi, że Maitreja objawi się za trzy tysiące lat i będzie ostatecznym wcieleniem Jezusa Pantery (który nie jest tożsamy z Jezusem z Nazaretu, ale podobnie jak buddowie współpracuje z nim w oświecaniu ludzkości). No cóż, pozostaje nam tylko czekać.

↑ Przewiń na górę
andrzej

Religioznawca z zamiłowania, w chwilach wolnych od czytania i zastanawiania się nad fenomenem wiary religijnej pracuje jako QA. Pisze głównie o historii religii i wierzeń.

Udostępnij: